Recenzja Czy androidy marzą o elektrycznych owcach autorstwa Philipa K. Dicka
Książka Blade Runner a właściwie Czy androidy marzą o elektrycznych owcach została pierwotnie wydana w 1968 roku. Jej autorem jest Philip K. Dick amerykański pisarz urodzony w 1928 roku w Chicago. Spod jego pióra wyszło trzydzieści osiem powieści oraz wiele nowel i opowiadań, z których większość weszła do kanonu literatury S-F. Do klasycznych pozycji tego autora , możemy zaliczyć między innymi takie książki jak: Ubik, Człowiek z Wysokiego Zamku oraz Czy androidy marzą o elektrycznych owcach, której adaptację w 1982 roku przeniósł na srebrny ekran wizjoner Ridley Scott w filmie pod tytułem Blade Runner z Harrisonem Fordem w roli głównej.
Głównym bohaterem powieści jest Rick Decard detektyw, zajmujący się eliminacją androidów powstałych w celu pracy w koloniach pozaziemskich. Androidy, a w szczególności model Nexus 6, którego przedstawicielem jest zbiegły z marsjańskiej kolonii antagonista głównego bohatera Roy Baty, są niemal idealną repliką istot ludzkich. Jedynym sposobem na ich zidentyfikowanie jest przeprowadzenie testu na empatię autorstwa Woitha-Kamfa gdyż androidy nie przejawiają żadnych ludzkich uczuć. Niestety test nie jest w stu procentach niezawodny i może chociażby w przypadku osób chorych psychicznie dawać niejednoznaczny wynik. Zbiegłe z koloni pozaziemskich androidy na Ziemi czeka jedynie natychmiastowa eksterminacja. W książce szukający schronienia replikanci na swoje nieszczęście stają się obiektem zaciekłych polowań. Jednym z głównych motywów, który przewija się w twórczości amerykańskiego autora, jest kwestia tego co jest rzeczywiste, a co nie oraz co jest istotą człowieczeństwa. Jeżeli test na empatię może dać fałszywy wynik, to teoretycznie każdy może zostać zlikwidowany przez łowcę androidów. Jest to niezbyt krzepiąca myśl mogąca być zalążkiem ciężkiej paranoi.
Jak mamy się zapatrywać na samego Decarda, który za każdorazową eliminację inkasuje premię, nie jest to moralnie jednoznaczna postawa naszego protagonisty. Po drugiej stronie barykady mamy wyzute z jakiejkolwiek ludzkiej empatii androidy z Royem Batym na czele. Jest to bardzo ciekawe i niejednoznaczne posunięcie autora. Komu jako czytelnicy mamy kibicować – myśliwemu czy zwierzynie? Gdzie mamy ulokować swoją sympatię oraz ostatecznie kto ma moralne prawo żyć – człowiek realizujący zlecone morderstwo, czy też sztuczny twór walczący o przetrwanie. Ludzkość tworząc inteligentne maszyny posiadła boską moc tworzenia, niestety powołując do życia syntetyczne istoty na swoje podobieństwo zapomniała o tym, że każda rozumna istota dąży do życia na wolności.
W twórczości Dicka bardzo często przewija się motyw odpowiedzialności twórcy za jego dzieło. Czy ludzie mają prawo eliminować inne myślące istoty, tylko dlatego, że je stworzyli oraz dlatego, że się ich boją? Czy mamy prawo rościć sobie boskie prawa i omnipotencje dlatego, że rozwój technologiczny nam na to pozwala?
Są to pytania, które autor Czy androidy marzą o elektrycznych owcach stawiał już w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Niewykluczone iż w niedalekiej przyszłości przyjdzie nam się zmierzyć z podobnymi wyzwaniami. Rozwój sztucznej inteligencji nabiera coraz większego tępa, jest bardziej niż pewne, że pytania stawiane przez Dicka w połowie dwudziestego wieku znajdą swoje odpowiedzi w drugiej połowie dwudziestego pierwszego wieku. Wielce prawdopodobne jest, że w związku z tym przyjdzie nam przełknąć wyjątkowo gorzką pigułkę.
Gorąco polecamy czytelnikom książkę Philipa K. Dicka zatytułowaną Czy androidy marzą o elektrycznych owcach jako temat do przemyśleń o naszym człowieczeństwie.