Zaznacz stronę

 

13 października 1919 r.  zmarł Antoni hrabia Potulicki —

 

fundator kościoła, szkoły elementarnej, współtwórca pruszkowskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, straży ogniowej i pierwszej dostępnej dla mieszkańców biblioteki. Sylwetkę i dokonania Antoniego Potulickiego przedstawił Jan Szczepkowski na łamach Echa Pruszkowskiego z 13 października 1929 r. Zapraszamy do lektury.

 

W dziesiątą rocznicę zgonu ANTONIEGO HR. POTULICKIEGO”

 

Więzy narodowej spójni, jako podstawy do niepodległego bytu Polski, rozrywane i prześladowane były przez zaborczy rząd rosyjski. Utrudniano lub niedopuszczano do skupień jednostek i pracy zbiorowej. Hasło w  „jedności siła” ukryte w głębi nurtu naszych pragnień, rzadko wypływało na powierzchnie widomego życia społecznego. Trzeba było pracy twórczej jednostek, wielkiego hartu ich woli, wiary i poświęcenia dla sprawy zawsze żywej i niezbędnej duchowi i krwi naszej, aby zwalczyć niesłychane trudności, omylić czujność złych, niweczących nasze działania sił, dać ostoje ideałów, skupić ludzi dobrej woli, utrzymać zbiorowość i dojść do pozytywnych rezultatów pracy.

 

Do takich niezwykłych jednostek twórczych działających na ziemiach polskich należał Antoni hr. Potulicki najwybitniejszy na terenie Pruszkowa inicjator i twórca dzieł, które przeżyją pokolenia.

 

Miasto, kościół, pierwsza szkoła, Tow. gim.  „Sokół”, Straż ogniowa i Bibljoteka publiczna jemu zawdzięczają początek.

 

Antoni Potulicki pochodził z Wielkopolski. Tam się urodził, tam ukończył średnie i wyższe studja naukowe, tam odbył wojskowość. Twarda niemiecka szkoła nauczyła go oceniać nietylko stosunek obcej brutalnej siły do narodu wychowanego w dążeniach ku ideałom wolności, lecz również oceniać i wartość realną ładu społecznego i harmonijnej celowej pracy, praktycznie usystematyzowanej i wolnej od egoistycznych aspiracji.

Jako jeden z najważniejszych czynników spójni narodowej Antoni Potulicki uznawał w pierwszym rzędzie jedność kościoła katolickiego i nieśmiertelną wartość zasad wiary. Dlatego też w owych czasach, gdy ruch marjawicki uczynił ostry rozłam wśród tutejszych mas roboczych, gdy mieszkańcy wsi Pruszkowa, liczącej przeszło dziesięć tysięcy ludności, uczęszczać mogli tylko do odległego kościoła na Żbikowie, nie pożałował kosztów i trudów 

w celu ufundowania świątyni w dzielnicy pruszkowskiej. 

Plac pod budowę i sto tysięcy cegieł, jako pierwsza fundatorska darowizna, poprzedziły liczne następne świadczenia w naturze i prace w komitecie budowy, które wraz z trudnem w owych czasach wyjednaniem pozwolenia władz rządowych na fundacje nowej ostoi katolicyzmu, złożyły się na trwalsze od pomników zadokumentowanie stosunku Antoniego Potulickiego do miejscowego społeczeństwa i jego potrzeb duchowych.

Pierwej jeszcze nim wzniosły się i pod czerwonym dachem zajaśniały mury świątyni Pańskiej, skromna wieś Pruszków, rozbudowa  na gruntach dawnego majątku ziemskiego, przybierała postać brzydkiego fabrycznego osiedla. Ulicami były drogi pełne błota, wybojów i śmieci, a chaotyczna bezplanowość budowli wystawiała ujemne świadectwo miejscowej kulturze. Antoni Potulicki jako Wielkopolanin, przyzwyczajony do czystych i ładnych miasteczek, nie mógł znieść tego stanu rzeczy i stanął na czele wioskowego zebrania „sielskawo schoda” coś niby nieobieralnej rady miejskiej do którego, wbrew istniejącym przepisom rządowym, celem dokonania meljoracyj miejskich, prócz prawomocnych gospodarzy rolnych, wprowadził również właścicieli nowopowstałych nieruchomości i przeprowadzał uchwały dobrowolnych podatków na ulepszenia i ogólne potrzeby miasta.

 

Z jednej strony konserwatyzm wioskowy,  z drugiej chęć poniesienia jak najmniejszych ciężarów oraz osobiste ambicje i animozje składały się na całe szeregi trudności, które Antoni Potulicki pokonywał z przedziwnym taktem pozyskując serca i głębokie uznanie obywateli. Dzięki jego inicjatywie i przewodnictwu w naradach wioskowych Pruszków pozyskał na głównych ulicach bruki, chodniki, kanalizacje (z ul. Bol Prusa) i elektryczne oświetlenie oraz szkołę powszechną z komitetem szkolnym, instytucję samorządową jedyną wśród szkół początkowych Królestwa Polskiego. Pracując wraz z tym komitetem Antoni Potulicki subsydiował 5 szkół w Pruszkowie. 

W czasach tak zw.   ”wolnościowych’’ po wojnie japońskiej, pierwszym odruchem tamowanej woli narodu była chęć tworzenia organizacyj o charakterze wojskowym. Potrzebę tę odczuwał żywo i na pruszkowskim terenie zrealizował hr. Antoni Potulicki. Gdy w stolicy na boisko Agrikoli wkroczyło dwa tysiące  „Sokołów”, wtedy i skromny Pruszków nie pozostał w tyle. W ciągu tygodnia po ogłoszeniu zapisów, na placu tenisowym w parku hrabiego stanęło 120 druhów pełnych zapału i wiary w lepszą przyszłość. 

Pierwszy prezes Związku Sokolskiego w Królestwie Polskiem, Stanisław Popowski otworzył działalność gniazda pruszkowskiego, któremu następnie przez lat parę w dobrej i złej doli nieugięcie przodował prezes Potulicki.

Jawna działalność sokolska, ćwiczenia na boisku w parku lub w specjalnie przerobionej sali w domu ongi państwa Potulickich, przy ul. Kraszewskiego 16. trwała do czasu zastosowania surowych represyj rządu zaborczego.

Zamknięto T-wo „Sokół”, lecz zarząd nie rezygnował. Ćwiczenia odbywały się bez przerwy.  ”Sokół” istniał pod różnemi nazwami jak: „Klub atletów”,  ”Koło miłośników gry w palanta” i t. d.  Rząd tropił i paraliżował z trudem prowadzoną akcję sokolską wreszcie pozostała tylko słaba działalność konspiracyjna. Należało właściwemu zadaniu nadać inną formę. Prześladowanie „Sokola” staje się jedną z przyczyn założenia Straży ogniowej w Pruszkowie i Żbikowie

I znów hr. Antoni Potulicki wyprowadza nową organizację na widownię życia społecznego.

Plac dla ćwiczeń, remiza, wieża trzypiętrowa w dziedzińcu folwarcznym, konie do rozporządzenia i inne dowody ofiarności obok pełnej zapału pracy hr. Potulickiego jako prezesa, przy umiejętnej pracy komendy i dzielności licznych szeregów, stawiają odrazu straż pruszkowską na czele dawnych straży prowincjonalnych, a miasto uważa ją za chlubę swoją.  Lecz nietylko budowa świątyni, gospodarka miejska i organizacje społeczne leżały na sercu Antoniemu Potulickiemu, sięgał on głębiej w istotę zła tworzącego podłoże do poniżających masy zamętów i chorób społecznych. Owe zło, widział on w braku oświaty i kultury.

Wybuch wojny światowej sprawia, iż hr. Antoni Potulicki, jako obywatel Rzeszy Niemieckiej, zostaje zmuszony przez władze rosyjskie do wyjazdu wgłąb Rosji. Kilkoletni pobyt w Moskwie odcięcie od rodziny i ciężkie warunki podkopują jego zdrowie i przyczyniają się do niespodzianej śmierci w Warszawie w dn. 13 października 1919 roku. 

Przedwczesny zgon jego wywołał serdeczny powszechny żal.

Ubył miastu niezastąpiony czołowy działacz, gorący patrjota i szczery demokrata.

Antoni Potulicki był najlepszym upostaciowaniem głowy miasta, jako człowiek ujmujący w obejściu, obiektywny w sądach, światły w inicjatywach i praktyczny w działaniach.

Pamięć jego nie została dotąd należycie uczczona. Wśród ulic nowoochrzczonych nazwiskami literatów, nie mających z miastem nic wspólnego, nie widzimy dotąd na żadnej z głównych arteryj nazwiska pierwszego gospodarza miasta…

Niechby potomnym przypominało wdzięczną pamięć mieszkańców i niechby się stale symbolem szlachetnej, rozumnej i ofiarnej pracy.

 

Jan Szczepkowski.

 

ECHO PRUSZKOWSKIE Nr. 17-18, 13 X 1929, s. 2- 3. (ze zbiorów Czytelni Pruskovianów)

 

Skip to content