Bogusława Bożena Kępkowska
“Solidarność” pruszkowska w latach 1980 – 1990
17 x 24,5 cm, 192 strony, il. czarno-białe i kolor, oprawa twarda, szyta
ISBN 978-83-62144-90-7
cena 30 PLN
Przedmowa Zbigniewa Janasa
Moje wspomnienia o związkach z Pruszkowem zacznę od epizodu związanego z moim nauczycielem ze szkoły podstawowej nr 138 w Międzylesiu. Wówczas nauczycielem biologii był Wiktor Kulerski o którym nic nie wiedziałem poza tym że był nauczycielem niebywale sprawiedliwym . U niego nic nie można było załatwić jeśli się nie było dobrym. I z Tym wspaniałym nauczycielem znalazłem się po stanie wojennym na jednym liście gończym, który był rozesłany za całym przywództwem podziemnej Solidarności. Chcę również podkreślić, że Wiktor miał wielu wychowanków zaangażowanych w działalność podziemia, byli wśród nich m.in. mój przyjaciel Arek Czerwiński (którego Wiktor był wychowawcą),
późniejszy współpracownik KOR i więzień polityczny, skazany na 3 lata więzienia za strajk w Ursusie, oraz Zosia Floriańczyk, u której ukrywałem się z stanie wojennym, a która później była aresztowana za działalność podziemną.
Piszę o tym dlatego że o tekst o moich związkach z Pruszkowem poprosiła mnie nauczycielka, Pani Bożena Kępkowska. Chciałbym aby i nauczyciele, i uczniowie wiedzieli jak nieprawdopodobnie wielkie znaczenie ma praca pedagogów w wychowaniu patriotycznym młodych ludzi.
A teraz wracam do moich związków z Pruszkowem w czasie stanu wojennego. Miałem ten zaszczyt, że dzięki Bogdanowi Sawickiemu ukrywałem się w Pruszkowie u Pawła i Małgosi Balcerzaków w domku na ulicy Ireny. To było młode małżeństwo, cudownie się z nimi mieszkało i żyło. Mieli pięknego doga, z którym chodziłem na długie spacery. Raczej nikt by mnie nie zaczepił z tak wielkim psem, bo robił on wielkie i groźne wrażenie, choć był krainą łagodności. To było w 1983 r., przyjeżdżały do mnie moje łączniczki, m.in. Basia Tatko i Jola Polakowska, które często nocowały u Pawła i Małgosi. Jednak zdarzyła się tragedia, gdy pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja oczywiście schowałem się na górze w pokoju. Po rozmowie przyszedł do mnie Paweł, był blady, powiedział, że to był jego kolega z „Solidarności” i zapytał, czy by nie przechował ukrywającego się działacza. Paweł musiał mu odmówić, ale nie mógł z powodów konspiracyjnych powiedzieć dlaczego. Uspokoiłem go mówiąc, że zaświadczę publicznie, iż odmowa była usprawiedliwiona. Również u Pawła i Małgosi odwiedził mnie Zbyszek Bujak. Wyszedłem po niego na stację EKD i spędziliśmy wspólnie piękny dzień. To spotkanie było możliwe dlatego że mieliśmy pełne zaufanie do naszych gospodarzy; normalnie spotykaliśmy się tylko według zasad konspiracyjnych, ale dwa razy odwiedziliśmy się na naszych kwaterach, o których poza głównymi łącznikami nikt nie wiedział. Zbyszka odwiedziłem w domku gdy pisał wstęp do książki „I powraca wiatr” Władimira Bukowskiego, a Zbyszek odwiedził mnie właśnie w Pruszkowie. Szliśmy zresztą koło domu, w którym NKWD aresztowało przywódców AK, którzy zostali wywiezieni do Moskwy i skazani w tzw. procesie moskiewskim. Można sobie wyobrazić, jak się czuliśmy jako spadkobiercy tych wspaniałych ludzi, którzy płacili olbrzymią cenę za walkę o wolną Polskę. My byliśmy kolejnym pokoleniem, które też płaciło tę cenę, ale było warto, tym bardziej, że nam się udało tę wolność odzyskać.
Dla młodych ludzi mam przesłanie od starszego pokolenia. Nigdy nie bądźcie obojętni na zło. Wolność łatwo stracić, a odzyskuje się ją latami, płacąc bardzo wysoką cenę. Obyście Wy nie musieli już takiej ceny płacić.
Zbigniew Janas